holi
Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:13, 28 Gru 2012 Temat postu: Rozdział4: Maciek – Napaść. |
|
|
Wieczór. Wszedłem do swojego pokoju. Jedyne o czym myślałem to położyć się do łóżka. Szybko więc przebrałem się w pidżamę i wskoczyłem pod pierzynę.
Światło było zaświecone, lecz w pewnym momencie zgasło. Nastała głucha i dziwna cisza. Rozejrzałem się z zaniepokojeniem. Za oknami zaczął padać deszcz. W mojej głowie zadzwonił dzwonek alarmowy.
Wstałem i zacząłem rozglądać się dookoła. Dziadkowie i moje kuzynki już spali. Nagle z głośnym hukiem strzeliły wszystkie lampy w moim pokoju. Cisza była inna niż zwykle. W pewnym momencie powiał lodowaty wiatr. Zaczynam się bać pomyślałem z niepokojem. I dobrze, ze się bałem, ponieważ dokładnie w tym momencie weszła ta sama ciemna postać, która chciała mnie zabić. Tym razem nie miał miecza, więc odetchnąłem z ulgą.
-Może i nie mam miecza. – zaczął tajemniczo, a jego głos był jakoś dziwnie chłodny i lodowaty –To jednak nie oznacza, że jesteś bezpieczny.
Uśmiechnął się jeszcze bardziej tajemniczo. Z przerażeniem cofnąłem się o kilka kroków w tył.
-K… k… kim ty jesteś? – spytałem, wskazując palcem na ciemną postać. Mój głos drżał i był ledwo słyszalny.
-Twoim koszmarem. – rzekła tajemnicza postać, podchodząc do mnie wolnym krokiem.
Nagle zauważyłem, że nie mogę poruszać stopami. Skuliłem się z przerażeniem. Jedyne o czym teraz myślałem to ucieczka. Skupiłem na tym cały swój umysł i nagle zauważyłem, że moje ręce… płoną!
Poczułem jakiś dziwny i nieopisany spokój. W jednej chwili opuścił mnie cały strach! Dosłownie! Coś kazało mi się podnieść.
-Nie boje się ciebie! – zawołałem najgłośniej jak tylko potrafiłem. Ogień na moich rękach się wzmocnił. Poczułem, że w moich oczach płoną potężne płomienie. Teraz dopiero zauważyłem, że dzieje się to zawsze, kiedy się denerwuje, bądź boję.
-Doprawdy? – rzekł szyderczym głosem.
-A żebyś wiedział!
-To dobrze.
Zerwał się silny wiatr, który zdmuchnął mnie z podłogi. Cały pokój się przechylił. Próbowałem się czegoś chwycić, ale wszystko czego dotykałem paliło się i po chwili znikało!
-RATUNKU!!! – wołałem.
-A jednak się boisz! – zaszydziła tajemnicza postać.
-Nie boję się ciebie! Boję się tego przechylenia i nic poza tym!
-To ja przechyliłem ten pokój. – rzekł – Bojąc się przechylenia, boisz się mnie!
-NIE BOJĘ SIĘ CIEBIE!!!
Kiedy to zawołałem, poczułem, że tym razem cały płonę! Dosłownie stanąłem w ogniu! Spanikowałem w pierwszej chwili, ale po kilku sekundach i przy akompaniamencie szyderczego śmiechu wróciła do mnie odwaga.
-Teraz to pożału… - zacząłem, ale nagle coś zaczęło wsysać mnie do środka. Mój ogień zgasł i znów zacząłem wyglądać normalnie. Gwałtownie opadłem na podłogę. Usłyszałem szyderczy śmiech, a potem zemdlałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|