holi
Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 11:51, 25 Lis 2012 Temat postu: 1. Chłopcy, którzy zaginęli. (część pierwsza) |
|
|
Na ulicy Czarodziejskiej był nudny szary dzień. Znowu i niestety! Jak na złość dni spędzone na ulicy Czarodziejskiej ciągle są nudne i szare! Czasami Adasiowi wydaje się, że żyje odizolowany od „fajnego” świata i żyje w jakiejś dziwnej szklanej kuli w której nigdy nic się nie dzieje. Prawie nigdy.
W takie dni, Adaś, nigdy nie był zadowolony. Można nawet powiedzieć, że był dość nie znośny.
Jednak kiedy indziej był słodkim, fajnym i mądrym chłopcem, który… wpadał na różne zwariowane pomysły, a tego wyobraźni mu nie brakowało.
Charakteryzowały go średniej długości włosy w kolorze blond, trochę zakręcone na końcu. Twarz jego była lekko opalona i często uśmiechnięta. Oczywiście nie licząc tych wstrętnych deszczowych dni. Gościły na niej małe, niebieskie oczka zawsze pełne tajemniczości. Nie był wysoki, ani niski i prawie zawsze ubierał się tak samo: czerwona bluza z kapturem i dżinsy. Jest jeszcze jedna rzecz, którą powinniście wiedzieć: ma on dziewięć lat i magiczną moc (był czarodziejem tak jak jego rodzice i siostra).
Adaś z nie zadowoloną miną wszedł do kuchni i wyjrzał przez okno za którym lał deszcz – tradycyjna pogoda na ulicy Czarodziejskiej.
-O! Patrzcie, przyszedł pan Adaś Maruda! – uśmiechnęła się Mariola, szesnastoletnia siostra chłopca, która ciągle mu dokuczała. Adaś nic na to nie odpowiedział, tylko pokazał jej język i usiadł do stołu.
-On jakoś mało mówny jest dzisiaj. – kontynuowała dziewczyna –Jak zawsze kiedy pada deszcz.
Adaś postanowił szybko działać. Wyciągnął różdżkę z plecak i już miał zmienić siostrę w żabę, gdy odezwał się tata.
-Ani mi się waż, synu. – powiedziała ostro.
Adaś dość niechętnie schował różdżkę do plecaka i wywrócił oczami mamrocząc coś pod nosem.
-Dzisiaj idę na urodziny Jolki. – ogłosiła wszystkim –Dzisiaj więc nie wrócę od razu po lekcjach, bo chcę jeszcze kupić prezent.
Dziewczyna wzięła ze stołu kanapkę i ugryzła ją. Adaś przyglądał się jej w milczeniu. Patrzył na jej piękne, długie czarne włosy. „Gdybym mógł sobie wybrać kolor swoich włosów – pomyślał odgryzając kawałek kanapki –wybrałbym właśnie taki.”
-A tak konkretnie to kiedy wrócisz? - spytała mama, wycierać talerze.
Mariola wzruszyła ramionami.
-Pewnie gdzieś około czwartej.
Jej brat zdawał się być na innej planecie, co było prawdą. Myślami siedział już w wieży Tower Witch, szkoły dla małych czarodziei. Już widział jak panna M. opowiadała całej klasie historię magii, albo jak Joasia pozwala mu ściągać na klasówkach. Bardzo chciał już tam być. Wstał z krzesła. Mariola dyskretnie podstawiła mu nogę. Chłopiec potknął siei upadł na podłogę.
-Trzeba patrzeć pod nogi, kiedy się ucieka obok czarodzieja, albo czarodziejki. – roześmiała się szyderczo.
-Dobrze wiedzieć.- syknął, podnosząc się z podłogi –Przypomnę sobie o tym, kiedy będę uciekał przed tym, którego imienia nie wolno wymawiać, będąc przebrany za Harry’ego Potter’a.
- Spróbujcie się nie pozabijać, dobrze? – poprosiła mama, szykując się do pracy.
-Jej to powiedz. – rzekł Adaś, wskazując na swoją starszą siostrę.
Nie czekał na odpowiedź. Zarzucił plecaka plecy i wyszedł z kuchni bez słowa pożegnania. Ubrał swoją ulubioną rudą kurtkę, a na nogi włożył zielone kalosze. Wziął żółty parasol. Szedł raźno i szybko ulicą Czarodziejską. Mijał różnych ludzi: czarodziejów i nie tylko. Wszedł w las, gdzie mieściła się szkoła do której chodził.
Zdziwiło go, że nikogo jeszcze przed nim nie było. Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Uruchomił się alarm ostrzegawczy w jego głowie. Chwycił różdżkę w dłoń gotowy w każdej chwili zaatakować w swojej obronie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|