holi
Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:41, 25 Lis 2012 Temat postu: 1. Chłopcy, którzy zaginęli. (część druga) |
|
|
-Cześć. – usłyszał za swoimi plecami.
Aż podskoczył z zaskoczenia. Odwrócił się nie pewnie i spojrzał na Joasię. Odetchnął z ulgą, kiedy był już w stu procentach pewny, że to ona, a nie ktoś obcy.
-Co słychać? – spytała dziewczyna, z uśmiechem na twarzy.
-A… nic ciekawego. – odpowiedział chłopiec z dość dziwną niepewnością.
Gdzieś w najciemniejszym zakamarku umysłu miał jakieś nie jasne i bardzo zamazane przeczucia, że dziś wydarzy się coś nie zwykłego. Jednak nie miał bladego pojęcia co! Wiedział bardzo dobrze, że niektórzy czarodzieje mają wizję, ale to była bardzo, bardzo nie liczna grupa. Jego koledzy i nauczyciele szybko zauważyli, że w całej szkole tylko on ma taką możliwość.
Szkoła dla czarodziejów, do której chodził Adaś tylko trochę różniła się od „nie magicznych” (jak mali czarodzieje nazywali zwykłe podstawówki) szkół. Oczywiście poza tym, że lekcje odbywały się w starej wieży w środku lasu i większość z nich (tych lekcji) dotyczyła magii.
Do szkoły tej chodziło się przez sześć lat, a naukę zaczynało się w wieku siedmiu lat. Każdy poziom miał jedną klasę (klasę „A”). Adaś i Joasia byli na drugim roku nauki. Chłopiec uczył się całkiem nie ale, ale przy swojej koleżance, która miała wzorowe stopnie, wypadał naprawdę słabo.
Joasia ruszyła do szkoły, ale Adaś nadal stał w zamyśleniu patrząc na czubek wieży. Nie zauważał, co się dzieje dookoła niego.
-Nie słyszałeś dzwonka na lekcje? – zdziwiła się dziewczyna. Adaś jednak nie zareagował. Cały czas wpatrywał się w czubek wieży. Zupełnie jakby był zahipnotyzowany. Pstryknęła mu palcami przed oczami. Żadnej reakcji. Pomachała mu rękami przed oczami. Nadal nic.
-Ocknij się!!! – zawołała i potrząsnęła nim mocno, trzymając go za ramiona. Chłopiec poczuł się jakby ktoś wylał na niego kubek zimnej, a nawet lodowatej wody. (Co częściowo było prawdą, ponieważ deszcz nie był ciepły.)
-Co się stało? Czemu mną tak trzęsiesz?
-Musimy iść na lekcje! – przypomniała Joasia –Czemu się tak gapiłeś na czubek szkoły?
Chłopiec wzruszył ramionami. Nie wiedział nawet, że patrzył się na czubek wieży! Prawdę mówiąc nie pamiętał, co się z nim działo przez ostatnie pół minuty.
-Patrzyłem się na czubek szkoły? – powtórzył zdziwiony. Zaskoczona Joasia spojrzała na niego z wielkimi oczami.
-Liczyłam, że ty mi powiesz. – uśmiechnęła się po czym chwyciła Adasia za rękę i poprowadziła go do wieży jakby była jego matką.
Panna Piotrowska, najmniej lubiana przez Adasia (i wzajemnie) nauczycielka weszła do klasy. Od razu spojrzała na Adasia. Jej wzrok był mieszaniną nie pokoju i ciekawości.
-Sadowski, do odpowiedzi! – oznajmiła ostrym tonem.
Adaś znowu poczuł się jakby ktoś wylał na niego kubeł bardzo, bardzo, bardzo lodowatej wody. Rozejrzał się dookoła. Miał wrażenie, że właśnie obudził się z długiego i bardzo dziwnego snu.
Panna Piotrowska powtórzyła swój rozkaz. Adaś dopiero teraz uświadomił sobie, że miał być pytany z trzech ostatnich tematów. „Zapomniałem! – pomyślał –Zapomniałem! Zapomniałem! Pewnie obleje!” Miał rację. Oblał. Dostał pałę i to bez możliwości poprawy, a przecież historia magii to jego ulubiony przedmiot!
-Jak mogłem zapomnieć! – mruknął po raz trzeci, kiedy podczas przerwy siedział na ławce obok Joasi.
-Każdemu się zdarza. – pocieszała go dziewczyna
-Ale nie mi! Nie z historii magii! Nie z historii czego kol wiek! – upierał się
-Masz rację. – westchnęła i wpadła na pomysł, który według niej mógł pocieszyć –Może pójdziemy na urodziny Jolki, aby po denerwować trochę Kaśkę, Jolkę i twoją siostrę?
Adaś kiwnął głową. Wstał i wyszedł z korytarza. Zaciekawiona Joasia wstała, aby pójść za nim, aby dowiedzieć się dokąd.
-Nie. – zaprzeczył stanowczym tonem –Proszę, cię nie idź za mną.
-Czemu? – dziewczynę bardzo to zaskoczyło. Adaś zawsze i wszędzie z nią chodził. (Nie chodzi o to, że ona jest jego dziewczyną. ) Jednak teraz chciał iść sam. „Coś jest z nim dzisiaj nie tak”- pomyślała.
Adaś tymczasem samotnie opuścił szkolny korytarz.
Otworzył mała drzwiczki w ścianie. Wiedział, że uczniom nie wolno tam wchodzić jednak intuicja mu mówiła, aby złamać ten zakaz. „Dla pani Piotrowskiej nie będzie to żadna nowość. – pomyślał wchodząc do środka –Dobrze wie, że łamanie zakazów to moja specjalność.” Rozejrzał się i zobaczył stara, okurzone, zakręcone schody, które prowadziły na górę. Podniósł stopę, ale zawahał się, czy dobrze robi. Jednak ciekawość bardzo szybko wygrała ze zdrowym rozsądkiem.
Postawił stopę na pierwszym stopniu i zaczął iść dalej. Schody były długie, stare i kręcone. W połowie drogi Adaś był tak zmęczony, ze się zatrzymał i wyciągnął różdżkę ze swojego plecaka. Spojrzał na zegarek. Właśnie pięć minut temu zaczęła się lekcja matematyki. (Uczniowie z tamtej szkoły też uczyli się takich przedmiotów jak: matematyka, historia, czy język angielski. Musieli chodzić na te lekcje na wypadek, gdyby z jakiegoś powodu stracili magiczną moc.) Wypowiedział zaklęcie, które przeniosło go na górę.
Znalazł się w dziwnym, starym i nudnym pomieszczeniu. Stał tam jakiś dziwny fotel, który widział w podręczniku do rozpoznawania złych i dobrych czarodziejów. Zdjął płótno, którym był przykryty „mebel.” Fotel ten służył do wysysanie mocy z czarodziejów mocy i przekazywania jej innym.
-Mam nadzieję, że to tylko wyposażenie szkoły. – przeraził się.
Z powrotem zakrył „narzędzie” płótnem i wrócił na lekcje. Nie mógł przestać myśleć o tym, co zobaczył.
-Czy mógłbyś mi wyjaśnić gdzie byłeś, panie Sadowski? – spytał ostrym głosem nauczyciel, kiedy chłopiec wszedł do klasy.
-Ja… - zaczął, nie wiedząc, co tak naprawdę chce mu powiedzieć.
-On był u pielęgniarki. – przerwała mu Joasia.
Nauczyciel westchnął i wywrócił oczami. Następnie gestem ręki nakazał Adasiowi usiąść na miejscu. Joasia puściła mu oczko, a on uśmiechnął się do niej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|