Ktosio
Administrator
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Południowe Rubieże Warszawy (Wilanów)
|
Wysłany: Pią 22:53, 01 Mar 2013 Temat postu: Vaneria - prolog |
|
|
...jedenaście lat przed wielkim buntem Rebeliantów...
______________________________________________________________________________________
...
- Coś mi się tu nie podoba - szepnęła.
"Gdzie jestem?" - myśli kołatały się jej w głowie. Wstała i rozejrzała się powoli. Puszczę spowijała gęsta mgła, przez wysokie korony starych drzew ledwo przebijało się światło.
Coś ledwo migotało w jej świadomości.
Złapała się za głowę i krzyknęła.
Nethei...
NETHEI...
- Vaneria! - krzyknęła nagle. Nie wiedziała dlaczego. Ptaki z pobliskiego drzewa poderwały się do lotu. Ptaki? Nie, raczej małe wywerny. - Tak mnie zwali...
Spróbowała wstać. Ledwo utrzymała ciężar swojego ciała. Chybotała się na wszystkie strony, w głowie miała mętlik, a oczy zamglone. Nie wytrzymała i upadła. Doczołgała się do najbliższego chudego drzewa i trzymając się go, niczym laski, powstała z ziemi. Z jękiem puściła i spróbowała zrobić kilka kroków. Kiedy już stała pewniej dostrzegła delikatną błękitną łunę.
Pokuśtykała w jej stronę i... zamarła. Na ziemi leżała niewielka różdżka z drewna, z nasadą w kształcie półksiężyca. W półksiężycu migotał opływający Mocą Kamień.
- A więc to klątwa - szepnęła przerażona. I chociaż miała zaledwie osiem zim, wiedziała, iż została z Czarnolesiem powiązana na zawsze. Strażnik z przymusu - to było jej nowe zadanie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ktosio dnia Pią 22:54, 01 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|