Ktosio
Administrator
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Południowe Rubieże Warszawy (Wilanów)
|
Wysłany: Pon 20:44, 04 Mar 2013 Temat postu: 3. Garren - prolog |
|
|
– Nie wiedziałem, że Czarnolesie zaczyna się już tutaj – szepnął Eiden.
– Ja zresztą też – odparł Garren.
– Nadal uważasz, że to dobry pomysł? Wiem, że chciałbyś przeżyć jakąś… przygodę, ale nie polecam ci Czarnolesia. A przynajmniej nie na pierwszy raz.
Garren omiótł wzrokiem gigantyczną powierzchnię puszczy. Nie widział jej końca, ale początek wyraźnie odznaczał się wśród chudych brzóz. Na nieml dokładnie prostej liniii wyrastały pierwsze gigantyczne i stare rośliny. Może Eiden wiedział, jak się nazywają, ale Garren nawet nie odróżniał lipy od dębu. Wiedział tylko, jak wygląda brzoza. W zasadzie tu, na Wschodnim Kontynencie, tak naprawdę nie licząc Czarnolesia, Lerranii i kilku niedużych państw, całą resztę Kontynentu stanowiła Ioria – skalisto-szare pustkowia. Jeśli Strażnik chciałby znaleźć porównanie do Krainy Cieni, zapewne porównałby właśnie z Pustkowiami Iorii.
– Lepiej nie podchodźcie bliżej – rzekł Erphen, który akurat koło nich przechodził. – W młodości wiele, wiele lat towarzyszyłem Deghonowi w szalonych przygodach i bitwach, teraz służę Deghonrhenowi. Specjalnie wyjechałem naprzeciw, żeby przed tym gąszczem ostrzec takich awanturników jak wy.
– Czyli to prawda, co o tobie mówili? – Garrenowi oczy zabłysły. – Dla obu służyłeś?
– Dobrą radą i wiernością. – Zaśmiał się.
– Ile prawdy jest w plotkach o Deghonrhenie? – Eiden zaciekawił się. Białe włosy zafalowały jakby od zniecierpliwienia.
– A ile jest samych plotek? Bo sam już za stary jestem, żeby je wszystkie zliczyć. – Erphen uśmiechnął się pod nosem. – Deghonrhen to świetny wojownik. Ale tajemnic ma więcej, niż którykolwiek Mag z Północy. – Spojrzał na Eidena – bez urazy.
– Jasne – odrzekł Mag. – Już się przyzwyczaiłem do myślenia o mieszkańcach Eerii…
– Gdybyś wiedział, jakie jest myślenie Nethei na temat ludzi Deghonrhena, poczułbyś się jeszcze lepiej.
– Kto powiedział, że czuję się dobrze?
– Nie wyglądasz na pewno na takiego, który czuje się źle.
– Załóżmy więc, że jestem w tych sprawach neutralny.
– Zmieniając temat, – przerwał im Garren – czemu tak mamy unikać tego – jak ty to ująłeś – „gąszczu”?
– Wylęgarnia Nethei. Cmrntarzysko Smoków. Święte miejsce Dzikich Magów. Jego powietrze samo z siebie cuchnie Mocą, czy Magią. – Zerknął na Eidena. – Bez urazy.
– Chyba Naren cię woła, Erphenie… – rzekł po chwili wpatrywania się pod wschodzące słońce Garren.
– Ha, pod światło nic nie widzę… Pewnie oczy już nie te.
– Do zobaczenia kiedy indziej. – Garren machnął do niego ręką. Kiedy tamten tylko się oddalił, chłopak zbiegł ze wzgórza i stanął przed ścianą lasu.
– Gar! – krzyknął gdzieś za nim Eiden. – Zwariowałeś?
– Chyba tak! Chodź tu szybko, bo potem mnie nie znajdziesz – zachichotał Garren.
Spomiędzy drzew wiało pustką i tajemniczością. Zupełnie jak w głowie Garrena, gdy stanął przed jednym z największych koszmarów Świata. A może cudów? Kto wiedział, skoro nikt nie miał odwagi się tam zapuścić?
Post został pochwalony 0 razy
|
|