Ktosio
Administrator
Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 1221
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Południowe Rubieże Warszawy (Wilanów)
|
Wysłany: Pon 13:15, 05 Lis 2012 Temat postu: 8. Kronika: Księga Ludzi, Rozdział 4 Fragment 2 |
|
|
W tym fragmencie wracamy do dzielenia sytuacji akapitami, do licha z przejrzystością, bo dialogi wróciły.
8.
Księga Ludzi, Rozdział 4, Fragment 2
"Więzień"
Agor otworzył oczy. Sądząc po słońcu i po swoim nagle domagającym się jedzenia organizmie wywnioskował, że spał ponad pół dnia, a koń najwyraźniej nie zmieniał już kierunku. Wyciągnął lewą rękę po warzywo, po czym jęknął cicho. Spojrzał na czarną opaskę na ramieniu. Nigdy jej nie zdjął. Przypominała mu najpiękniejsze lata jego życia, gdy we troje zwiedzili cały świat. On i jego przyjaciele. Zapewne już nie żyją... Pokręcił głową i wyciągnął po upatrzoną marchew drugą rękę. „Ty to masz dobrze” - pomyślał patrząc na konia, który po chwili również się pochylił i wyciągnął roślinę. Rozległo się zadowolone chrupanie zwierzęcia.
Chłopak zaczął zastanawiać się, o co mu chodzi, po co ją sobie ciągle przypomina. Zdał sobie sprawę już dawno, że wybrał samotną ścieżkę. I chyba tego nie mógł sobie darować. W końcu był młody, bardzo młody, przed nim jeszcze kawał życia. A to już kolejny wyrok śmierci, który o mało go nie skrócił. „Nieźle się urządziłeś” - przemknęło mu przez głowę. Uśmiechnął się smutno do siebie. Trudno, musi się przyzwyczaić.
Agor otworzył oczy. Zobaczył jak ona się nad nim pochyla i pyta go, czy nic mu się nie stało. Ładnie jej było w krótkich włosach. Przynajmniej tak wyglądała, gdy wyruszył spełnić Słowo. Wiedział, że to znów tylko sen. Westchnął cicho i odpędził od siebie przywidzenie.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Obszerny jasny pokój, przez duże okno wpadało dużo światła. Próbował sobie przypomnieć, co się stało. Zdał sobie sprawę, że dotarł Akaru. Tylko gdzie się teraz znajduje? Drzwi się gwałtownie otwarły, do pokoju wpadła jedna z sanitariuszek, najwyraźniej nowicjuszka, gdyż nie wyglądała na dorosłą kobietę. Najwyraźniej zaraz wszystko się wyjaśni.
- Hej - zaczął podnosząc się powoli - możesz mi powiedzieć...
Dziewczyna krzyknęła. Najwyraźniej przed kimś się ukrywała, a nie zdawała sobie sprawy, że ktoś tu był.
- Ni-nic nie wiem! - wydyszała przerażona. - Nie chciałam...
- Ja też teraz nie chcę - mruknął do siebie. - Ukrywasz się, prawda?
Kiwnęła głową.
- Przed kim? - spytał spokojnie. Wstając.
- Przed Matką Przełożoną i-i moją siostrą - wyjąkała.
- A mogę wiedzieć, czemu? - popatrzył na nią podejrzliwie.
Dziewczynka spojrzała na Agora spod jasnych włosów. Co on taki ciekawski? Szpieg, czy co?
- Jestem Nore - zdecydowała się wreszcie. - Księżniczka Akarska, najmłodsza następczyni tronu - wyrecytowała. - A ty?
- Ja jestem nikim - odparł kłaniając się. - Chwilowym cieniem, który na parę dni spadł na Koronę. Wolę nie zdradzać swojego imienia.
Nore wpadła w szał. Ona mu zdradza tajemnicę państwową, choć może w tym wypadku raczej osobistą, a on jej odpowiada...
- Nieważne... - bąknęła do siebie.
Drzwi otwarły się po raz kolejny. Weszła, choć wyglądała jakby wpłynęła, dziewczyna, niezbyt wysoka, o długich blond włosach. Jej błękitna suknia miała najwyraźniej uświadamiać, że to nie jest przeciętna mieszkanka Korony, a złota opaska na czole tylko to wrażenie podtrzymywała. Agor usiadł zrezygnowany na łóżku. Chciał mieć trochę czasu na przemyślenie sytuacji, zanim wyruszy na dalsze poszukiwania, a tym czasem do jego pokoju ciągle ktoś wchodził. Nowoprzybyła najwyraźniej w ogóle nie zwróciła na niego uwagi.
- Akar... prawie zdobyty! - powiedziała głucho.
- Jak-jak to? - wykrzyknęła Nore. - Ennis, przecież żadne wojska nie wkroczyły, żadnej bitwy nie było...
- Zajęli pałac. Zabi... zabrali rodziców. Rycerze. Oni zrobili to wszystko w ciągu jednej nocy, nikt się nie zorientował. Teraz ciebie szukają. Ze służby ocalało jedynie kilka osób, a mieszczanie nic o tym nie wiedzą. Chyba będą chcieli ich trzymać w tej niewiedzy...
- Ilu? - rozległ się inny głos, ale rozmawiające nie zwróciły na niego uwagi.
- Dlaczego mnie szukają?
- Chcą ciebie mieć na oku, jestem pewna, że jeden z nich ciągle mnie szpieguje...
- Gdzie jest Mettis?! - młodsza dziewczynka omal się nie rozpłakała.
- Uciekł - odparła beznamiętnie dziewczyna, zwana Ennis.
- Zostawił nas? - zachłysnęła się Nore.
- Nie... nie o to tu chodzi... Wiesz przecież, że to on kiedyś przejmie władzę. Jeśli go nie ma, nie mogę dojść do tronu ja, a co za tym idzie ty. Dlatego muszą go znaleźć i zabić. Wtedy przejmiemy władzę, a oni zrobią z nas dwóch swoje marionetki. Muszę cię jakoś stąd wydostać...
- Jak mu się udało uciec? - spytał Agor podchodząc do nich. Starsza księżniczka zamrugała oczami.
- Dlaczego chcesz to wiedzieć? - spytała sucho i pogardliwie. - Jesteś Rycerzem?
Agor zaśmiał się wesoło.
- Nie, nie jestem.
- A więc kim jesteś?
- Człowiekiem... - uśmiechnął się - załóżmy - wymieniły się spojrzeniami. - Mogę pomóc wam dwóm się wydostać. W końcu wszyscy jesteśmy w Tym razem. Wiem jak ich wykiwać...
- Jedna musi tu zostać - uświadomiła mu następczyni tronu. - Nie mogę zostawić mojego ludu na pastwę tych diabelskich istot - westchnęła ciężko. - W dodatku nie wiem, czy ci ufać...
- Ja mu ufam - Nore trąciła ją lekko w ramię.
- Powiedz mi tylko, jak twój brat się stąd wydostał. Kto mu pomógł. Człowiek sam nie byłby w stanie...
- Ha! Więc nie jesteś... - zakrzyknęła druga władczyni.
- Jestem... znaczy... chyba... no, nie w tym rzecz...!
- Pomógł mu Łowca - Ennis zależało na czasie. - Najpewniej Wilk. Był z nimi ktoś jeszcze...
- To nie jest ważne - machnął ręką. - Zapewne udali się do Obozu. Wiem, gdzie się znajduje...
- Jesteś Łowcą?
- Nie, do cholery. Daj mi z tym spokój... proszę. Zaprowadź mnie do kowala, chcę mu powiedzieć, czego potrzebuję. Bez dobrej broni ani rusz.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Ktosio dnia Czw 14:06, 22 Sie 2013, w całości zmieniany 2 razy
|
|