holi
Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 15:13, 19 Sty 2013 Temat postu: Rozdział1 Zeszyt i dziwne przypadki. (część trzecia) |
|
|
Najgorzej było z Adasiem. Siedział w ławce rysując różne rysunki na skrawkach papieru. To pomagało mu zawsze gdy był zmęczony. Tym razem jednak nic nie przynosiło efektów. Był tak zmęczony, że nie mógł już dłużej mieć otwartych oczu.
Nadeszła w końcu długo oczekiwana przez wszystkich przerwa. Cała czwórka spotkała się na korytarzu. Adaś słaniał się na nogach. Izabela złapała go w ostatniej chwili. Omal nie upadł.
-Czy dobrze się? –zapytała zatroskana i przyłożyła dłoń do czoła
-Tak. – odpowiedział ledwo słyszalnym głosem.
-To przez ten zeszyt. – stwierdziła Izabela – Lepiej będzie gdy mi go oddasz.
-Mmm… nie.
-Adaś, ty ledwo żyjesz! – rzekła Julia
-Nieprawda. – zaprzeczył słabym głosem
-To dziwne. – wtrąciła Izabela – Jeszcze nigdy nie byłam aż tak zmęczona!
-Ja też. – dodała Julia
-Odkąd mamy ten zeszyt dzieją się z nami dziwne rzeczy. Czy to przypadek?
-Na dwieście procent! – wtrącił słabym głosem Adaś
-Może, ale nie wyglądasz najlepiej. Powinieneś trochę odpocząć, albo pójść do pielęgniarki. – rzekła Julia i zaprowadziła brata do pielęgniarki. Otworzyła drzwi. Pani Anita właśnie sprzątała w apteczce.
-Co się stało?
-My tak właściwie przyszliśmy po rade. – oznajmiła Julia – Mój braciszek wygląda jakby zaraz miał zemdleć!
Pielęgniarka chwilę się zastanowiła pocierając podbródek.
-Powinieneś odpocząć, mój chłopcze. – oznajmiła i napisała mu na kartce usprawiedliwienie.
-Daj to jego nauczycielce. – powiedziała wręczając Julii kartkę –Ja powiem twojej nauczycielce, że musisz go odprowadzić i z nim zostać. Nie powinien być sam w takim stanie.
Wyszli z gabinetu. Od razu napotkali wychowawczynie Julii, która rozmawiała z wychowawczynią Adasia. Dziewczyna wręczyła im usprawiedliwienie i wszystko wyjaśniła. Wrócili na korytarz gdzie czekali na nich Izabela i Marcin. Adaś wręczył Izabeli zeszyt prosząc aby pokazała go panu Górskiemu. Wolnym krokiem wyszli ze szkoły. Szli chodnikiem nie rozmawiając ze sobą. Tylko od czasu do czasu któreś z nich wtrącało krótkie zdanie. Każde z nich tylko myślało o tym, co im się przytrafiło odkąd mają ten zeszyt. Julia podtrzymywała braciszka aby nie upadł. Wolnym krokiem szli przez park. Mijali radosne dzieci i ich rodziców. Swoim nie codziennym zachowaniem przykuwali uwagę innych. Chłopiec poprosił aby usiedli na ławce. Postawił swój plecak naprawie i wyciągnął z niego bidon. Otworzył go i napił się. Po tym od razu poczuł się nie co lepiej. Chwile jeszcze odpoczywali, a potem ruszyli w dalszą.
Minęli Malinowe osiedle. Jeszcze prze drugą wojną światową stała tam najlepsza cukiernia w mieście. Wiedzieli o tym dobrze, ponieważ ich pradziadek tam pracował. W końcu trafili na ulice Słoneczną gdzie mieszkali.
-Idź do swojego pokoju. – nakazała Julia zdejmując buty.
Mieszkali w domu kilko osobowym. Cieszyli się, że nie mieszkają w bloku, ponieważ nie lubili chodzić po schodach.
Chłopiec posłusznie poszedł na górę do swojego pokoju i położył się. Dziewczyna nie wiedziała, co ma z sobą zrobić. Włączył telewizor lecz nie puszczali niczego, co by jej się podobało. Siadła do komputera lecz i tam nie znalazła ciekawego zajęcia.
Tymczasem Adaś spał w swoim pokoju. W swoim śnie stanął w dużej sali. Na podłodze i suficie znajdował się taki sam smok jak na zeszycie Izabeli. Komnata wyglądała dokładnie tak samo jak w śnie, który całej czwórce przyśnił się w weekend. Odkąd mają ten brulion, co noc śni im się ten sam sen. Jednak tym razem był tylko on. Pokazało się przed nim koło ze smokiem. Pojawiło się żółte światło, które uniosło się górę i zamieniło w gigantyczną kule światła. Blask wypełnił całą sale, a kiedy opadł zamiast chłopca był żółty smok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|