holi
Dołączył: 12 Lis 2012
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 13:05, 04 Lut 2013 Temat postu: Rozdział 4: Na wakacjach u dziadków. |
|
|
Cała czwórka wstała wcześnie rano. Byli bardzo podekscytowani, bo właśnie jechali do dziadków na wakacje. Biegali po całym domu pakując swoje rzeczy.
Julia jednak, cały czas myślała o tym, co powiedziała jej pani Rozalia. Właśnie w tym domu mieli zacząć szukać tej całej Smoczej Sali. Bała się, że coś mogłoby im się stać.
Nie chciała nawet wiedzieć, co by to mogło być. Wszyscy już czekali w samochodzie.
-Julka, chodź już! – zawołał Adaś czekając na nią w aucie.
-Idę, idę. – odpowiedziała dziewczyna
-Bo się spóźnimy! – ponaglała Izabela, która była już zniecierpliwiona
-Już jestem – rzekła wsiadając do samochodu
-No wreszcie! – zawołał naburmuszony Adaś – Ile można się przecież zbierać?
-W jej przypadku to bardzo, bardzo, bardzo długo! – zachichotał Marcin
-Mam jakieś złe przeczucia. – szepnęła Julia
-Niby jakie? – spytała Izabela
-No właśnie. – rzekł Adaś – Przecież to moja przeczucie zawsze się sprawdzało, a ty go jakoś nigdy nie miałaś.
-To teraz mam.
Adasiowi nie przeszkadzało to, że siostra ma jakieś przeczucie. Nawet się z tego trochę cieszył. To on ciągle ich ratował i uważał, że nadszedł czas, aby ktoś inny teraz to zrobił.
Tata wsiadł do samochodu i uruchomił silnik. Wszyscy nie mogli się doczekać aż będą już na miejscu.
Najbardziej jednak nie mogli się doczekać poszukiwań, które na nich czekały. Adaś był jednak pewien, że to nie będzie należało do najprzyjemniejszych przygód.
Myślał o tym prze całą drogę. Jak już zostało wspomniane, rodzice mieli zostawić ich tam na miesiąc. Sami chcieli odpocząć w domu. Po dwóch godzinach byli już na miejscu.
Babcia i dziadek już na nich czekali. Cała czwórka od razu wyskoczyła z samochodu i poszła się przywitać. Cała rodzina Sadowskich uwielbiała ten dom.
-Babcia! Dziadek! – ucieszyli się na ich widok, przytulając dziadków.
-Czekałam na was cały rok, dzieciak wy moje! – zawołała babcia przytulając swoje wnuki
-Babciu, my na ciebie też czekaliśmy! – zawołał z radością Adaś
-Synku, może wejdziesz do środka? – zwróciła się do taty
-Nie, mamo – odpowiedział –Muszę wracać do domu. Obiecałem to żonie.
-W takim razie nie będę cie zatrzymywać. – zaśmiała się babcia –Lepiej słuchać się swojej żony, prawda Antonio?
-Ależ, oczywiście koteczku. – odpowiedział dziadek z Brytyjskim akcentem
-Słyszycie chłopcy? – zachichotała Julia
-Trzeba słuchać się swojej żony. – dodała Izabela i przybiła siostrze piątkę.
-Bardzo śmieszne! – rzekł Adaś
-Właśnie. Będziecie bardzo zdziwione, gdy się dowiecie jak będą z nas dumne nasza przyszłe żony.! – dodał Marcin
-Które? – droczyła się Julia –Stasia, czy Joasia? Bo poza nami tylko one was lubią.
Marcin i Adaś zrobili tylko niezadowoloną minę. Babcia zaprowadziła je do domu. I ugotowała im pyszną zupę z dyni.
Dom ten był bardzo stary i duży. Miał dwanaście pięter, a w każdym z nich po dwanaście pokoi, łazieneczka i mała kuchnia. W sumie było w nim 168 pomieszczeń. Podczas wakacji rodzeństwo zajmowało ostatnie piętro. Na całe szczęście w domu była winda. Na tyle domu znajdował się wspaniały ogród z placem zabaw. W dzieciństwie Julia, Marcin i Adaś uwielbiali się tam bawić.
Wszyscy razem siedzieli w kuchni i jedli zupę. Przy tym rozmawiali o planach na wakacje, ocenach różnych innych ciekawych rzeczach. Babcia, Anastazja, miała taką minę jakby chciała im coś powiedzieć.
Dziadek w końcu wyszedł do ogrodu. Babci usiadła przy stole.
-Mam coś wam do powiedzenia. – zaczęła w końcu kobieta
-Najpierw my musimy ci coś powiedzieć, babciu – przerwała jej Julia
-Moment, moment, moment – rzekł Adaś –Czemu to ty masz wyjaśniać?
-A czemu ty? – spytała
-Dobra, wyjaśniaj sobie, skoro tak ci zależy.- odpuścił w końcu. Julia opowiedział babci całą historię.
Przez chwile babcia nic nie mówiła. Zastanawiał się nad czymś.
-Czyli pani Rozalia wszystko już wam wymyśliła? – spytała babcia
-Mniej więcej. – odpowiedziała krótko Julia
-Czemu ty zawsze musisz odpowiadać? – naburmuszył się Adaś
-Nikt ci się nie zabraniał się odzywać. – zaśmiała się dziewczyna
-Chodźcie. – rzekła babcia wstając od stołu.
Weszli na kręcone schody. Szli tak aż na szósta piętro. Stanęli w małym pokoiku w którym jeszcze nigdy się nie znajdowali.
Pokój ten był cały okurzony. Ledwo można było zauważyć, że tapeta jest czerwona. W rogach sufitu wisiały cztery doniczki z egzotycznymi. Każdy z nich był inny.
Przez chwile stali w milczeniu, zastanawiając po co babcia w ogóle ich tu zaprowadziła.
-Tu musicie zacząć poszukiwania. – odpowiedziała kobieta –Bardzo mi przykro, ale tylko tyle mogę wam na razie powiedzieć.
Wyszła. Wszyscy zaczęli się pomału rozglądać za czymś, co mogłoby pomóc im w odnalezieniu tej Smoczej Sali.
W jednej z szufladek Adaś znalazł pewien malutki talizman. Obejrzał go dokładnie. Był bardzo okurzony i ledwo zauważył, że jest na nim coś narysowane. Przyjrzał się mu dokładnie. Rysunek przypominał mu serce w którym było coś jeszcze. Niestety nie udało mu się rozpoznać, co to jest.
Nie mówiąc nic reszcie schował talizman do kieszeni. W sumie miał już takie dwa medaliony. Szukali tak przez mniej-więcej godzinę.
-Tutaj nic nie ma! – zawołał w końcu Marcin –Po co babcia nas tu w ogóle zaprowadziła?! – spytał i tupnął nogą.
Nagle w podłodze coś otworzyło. Był to niewielki prostokąt podzielony na mniejsze prostokąty.
-No Adaś – zaczęła Julia, przyglądając się temu czemuś –Teraz możesz odpowiadać.
-A czemu sama teraz nie odpowiesz? – zaśmiał się
-Wiesz, że gdybym wiedziała, co to jest to bym odpowiedziała.
Wszyscy przez chwilę przyglądali się temu, co znaleźli w podłodze. Adaś dotknął znaleziska i od razu pojawiła się na nim cyfra osiem. Dotknął jeszcze raz i numer zmienił się z ósemki na dziewiątkę.
Wszyscy chwilę się nad czymś zastanowili.
-Może tu chodzi o jakiś szyfr? – zaproponowała Julia patrząc na pozostałych.
-Może, ale możliwości na rozwiązanie może być nawet dziesięć tysięcy!- odpowiedziała Izabela
Julia spojrzała na swoją przyrodnią siostrę jakby nigdy czegoś takiego nie słyszała.
-Chodzi mi o teorię prawdopodobieństwa. – wyjaśniła –Mieliśmy to na matmie.
Może lepiej zostawmy to na razie i chodźmy się rozpakować. – zaproponowała Julia
-Dobry pomysł.
Wszyscy wyszli z pokoju i skierowali się do windy. Izabela otworzyła drzwi do windy.
Każde z nich poszło do swojego pokoju. Tymczasem babcie siedziała w ogrodzie piła herbatę. Myślała ad tym o czym się dzisiaj dowiedziała od swoich wnuków. Bała się o nich. Poszukiwanie Smoczej Sali rzadko bywało bezpieczne. Sama nie wiedziała w której części jej gigantycznego domu mogłaby się ona znajdować.
Post został pochwalony 0 razy
|
|