FH przeniesione!

kuracyja

Rada Publiczna jak zwykle obradowała od 6 rano. Tym razem rozpatrywano kilka petycji i spraw.
- Więc tak, Wasza Wysokość, petycja z Portowa o dotację na odbudowę Nadbrzeży VII i VIII - powiedział Sikorski.
- Które jest tym "reprezentacyjnym"? - spytał I Wielki.
- Ósme.
- To dostaną na ósme. Mamy poważniejsze wydatki.
- Ta, jasne - mruknął Maciuś. - Wojenne.
- Jaka następna sprawa?
- Prośba o dotację na remont linii kolejowej Stolica - Port Wschód.
- Daję na odcinek w Stolicy. Co jeszcze?
- Pieniądze na odbudowę linii wąskotorowej pod Brzegiem i na sprowadzenie taboru na 750mm.
- Dotacja poleciała.
- Nie dziwię się - rzucił McKwacz - skoro tak ubóstwiasz te przestarzałe kolejki.
- Ogarnij, bo wylecisz jak na procy - ostrzegł I Wielki. - Coś jeszcze?
- Nie, to tyle, WW.
- Dobrze. To teraz sprawa Danville.
Fogg upuścił filiżankę (miał prawo do 2 kaw dziennie)
- Że co? - rzucił. - Chcesz ich atakować? Po cholerę, za przeproszeniem?
- Ich przemysł jest na wysokim poziomie...
- No, jak władają tam Mistrzowie Przemysłu I Innych Dupereli...
- Tja, wiem tyle, że tam są Fineasz i Ferb. I co?
- I nico.
- Dialog nie jest konstruktywny, jak widzę - zauważył Szur.
- CISZA! PRZESTAŃ, DO CHOLERY JASNEJ, WYWOŁYWAĆ TE WOJNY! - wrzasnął Maciuś. - Czyś ty zwariował, atakować każdego, jak leci? Zniszczysz przeciwnikowi fabryki i inne środki przemysłu, a po ich zajęciu je odbudujesz! PO CO TO TOBIE?!
- Posiedzenie zamykam. Do Ciemnej Komory, ale już!

***

Trzy dni później nastąpił skok technologiczny. Królewski wynalazca opracował...
- ...miecz świetlny? A tobie to zupełnie na głowę upadło? - rzucił I Wielki.
- Nie, Wasza Królewska Mość - powiedział wynalazca. - Mieliśmy miecze żelazne, to teraz mamy miecze, które się nie brudzą, są niezużywalne...
- Dobre! Biorę to. Masz szlachectwo.

***

Miesiąc później w Portowie floty inwazyjne (powietrzna na lotnisku i wodna w porcie) wyruszyły na Republikę Danville.

Pora na słówka wyjaśnienia:
Państwo to, po kapitulacji Anglii, było ostatnim suwerennym państwem, które nie było sprzymierzone z Rep. Ursusa.
Republika mieściła się na wyspie długości 100 km i szerokości 85 km.
Państwo nie miało żadnych kolonii zamorskich, a dochody, z upływem czasu (czy raczej - w czasie podbijania kolejnych państw przez I Wielkiego), malały. W rezultacie Danville było przygotowane dobrze w stosunku do broni, ludności, umocnień (Wielki Pas Obronny wokół stolicy), lecz kiepsko z pieniędzmi.

Trzy dni później wojska Ursusa zajęły miasto JakieśTam, a po 2 godzinach oddalone o 2 km lotnisko polowe.
Operacja "Tłumiki na Północy" trwała.
5 dni trwało dochodzenie pod Danville. Po tym czasie miasto zostało otoczone przez wojska, a od strony morza przez krążowniki i pancerniki.
W samym mieście panował względny spokój, jednak trwała błyskawiczna budowa barykad i fortyfikowania budynków. To już nie były żarty.

***

- ŻE WAT?! - wrzasnął I Wielki. - Od 2 dni stoimy pod miastem, i nie przerwaliśmy linii obrony?!
- Strasznie ciężko jest ją przerwać, sir - powiedział Sikorski. - Najciężej jest przy tzw. Forcie Śmierci.
- Chyba przy Forcie Trzech Czaszek - mruknął I Wielki. - Przed elekcją myśmy tu byli z wizytą. Zwiedzaliśmy linię obrony.
- Diabli, prawda. Co robimy?
- Jak to co? Bombardujemy linię obrony!
- Rozkaz, Wasza Wysokość!

Tymczasem dowódca blokady morskiej, pułkownik Tukur* był non-stop nękany pociskami z portu.
- Nie da się tego jakoś zlikwidować?!
- Nie da, panie pułkowniku - rzucił Szur, wtedy jako Chorąży.
- Port jest zaminowany?
- Wywiad mówi, że nie.
- CAŁA NAPRZÓD! Przebijamy się do portu.

Po 20 minutach...

ŁUUUUUUUBUUUUDUUUUUUU.
Odgłos wybuchu w Forcie Trzech Czaszek rozniósł się na całą okolicę.
Danville pojęło w lot, że to finał zabawy, Ursus pojął, że to finał zabawy, lecz to jeszcze nie był finał zabawy.
Jednostki piechoty lądowały w porcie, a w tym momencie czołgi wjeżdżały do centrum.
Rozpętało się istne piekło - ulice były zaminowane, a to dawało możliwość ataku tylko piechotą, która stawała się łatwym kąskiem dla snajperów.
- MAM DOŚĆ! ZRÓWNAĆ MI TO WSZYSTKO Z ZIEMIĄ! - wrzeszczał I Wielki.
- A nie mówiłem? - powiedział Maciuś.
- Stop! - ktoś krzyknął.
Zza rogu wyłonili się FiF.
- Dobry, kapitulujemy.
Naczelnemu Dowództwu kopary opadły. Takiej kapitulacji jeszcze nie było.
- Dobra, przyjmuję - rzucił I Wielki. - Brać ich, zaprzestać ostrzału, zając miasto do końca, anektujemy Republikę. Finał.

Ktosio

XD Mogłabym to czytać bez końca. Rozwaliła mnie przede wszystkim kapitulacja FiFa ("Dobry!") i zapłata za miecz świetlny (ni to rdzewieje, ni się brudzi...), więc jak zwykle kręcę się w krześle na następny tom Very Happy